Dyktando nie musi być nudne
Zamiast tradycyjnego zapisania tekstu w zeszycie, udali się na boisko szkolne, by tam zmierzyć się z dyktandem „biegającym”. Uczniowie wcześniej dobrali się w pary. Następnie zadecydowali kto będzie „biegaczem” czyli osobą, która podbiega do tekstu i zapamiętuje jak największą ilość słów (także znaki interpunkcyjne). „Biegacz” podbiega do kolegi „pisarza” i przekazuje mu to, co zapamiętał z kartki, a kolega zapisuje to, co usłyszał.
Teksty z ortograficznymi trudnościami zostały umieszczone na parapetach. Przed przystąpieniem do działania przypomniano raz jeszcze o tym, że nie wolno wykrzykiwać tekstu dyktanda, tylko dyskretnie go dyktować osobie piszącej. Kiedy padło słowo : „Start” uczniowie przystąpili do działania. Nawet najwięksi maruderzy wykonali zadanie w niecałe dwadzieścia minut. Zamieniano się rolami. Przed ostatecznym oddaniem kartki wspólnie naradzono się nad poprawnością zapisanego tekstu. Następnie uczniowie udali się do klasy, sprawdzili swój zapisany tekst z oryginałem i zaznaczyli swoje błędy. Okazało się, że nie było ich tak dużo jak podczas tradycyjnego dyktanda. Uczniom spodobała się formuła biegającego dyktanda, jako plusy wymieniali: współpraca w grupie, możliwość ruchu podczas lekcji oraz przede wszystkim śmiech i dobra zabawa.
Autor: Izabela Muler
All rights reserved.